Niejednokrotnie słyszałam od osób z tzw. syndromem DDA, że nie warto otwierać się przed innymi ludźmi, ponieważ zawsze zawodzą i rozczarowują. Na ludziach nie można polegać. W kontaktach budują fasadę pewności siebie i obojętności, trzymając dystans i bojąc się zbliżenia. Zdarza się, że nie potrafią okazywać uczuć, choć przeżywają ich naprawdę bardzo wiele. Z pozoru sprawiają wrażenie stabilnych emocjonalnie i spokojnych, takich, którym można zaufać. W rzeczywistości jednak, w obawie przed zranieniem zamykają się przed innymi i wolą polegać wyłącznie na sobie, cierpiąc jednocześnie z powodu poczucia osamotnienia. Niestety zdarza się, że – jakby na dokładkę po uzależnionych rodzicach – doświadczyli w dorosłym życiu skrzywdzenia w związku partnerskim, na które powołują się jako dowód na słuszność ich postawy. Jakby chcieli powiedzieć „zobacz, co mnie spotkało, naprawdę nie warto”. Nierzadko jest tak, że osoby z tzw. syndromem DDA stawiają niezwykle wysokie wymagania swoim bliskim, również partnerom, które z założenia są niemożliwe do spełnienia. Mogą one być odzwierciedleniem standardów, jakie stawiają samym sobie i mają chronić przed zbliżeniem, a co za tym idzie – potencjalnym zranieniem. Zranieniem, które zresztą musi wystąpić, bo w każdym, nawet naprawdę dobrym związku, bliscy pomimo wzajemnej miłości ranią siebie nawzajem, ponieważ są po prostu ludźmi.

Tak, jak są osoby z tzw. syndromem DDA, które „odcinają się” od przeżywanych emocji i sprawiają wrażenie emocjonalnie niedostępnych, tak można również spotkać się z odwrotną sytuacją. Mam na myśli pragnienie emocjonalnego zlania się z partnerem, w poczuciu funkcjonowania w relacji, w której nie ma granic czy tajemnic. Można powiedzieć, że dla takich osób partnerzy stają się całym światem. Mogą być idealizowani i postrzegani jako osoby, którym nie można nic zarzucić. Mogą poświęcać się dla partnera, aby tylko się z nim zobaczyć, rezygnować z innych możliwości, aby nie tracić okazji do spotkania. Mogą reagować poczuciem krzywdy i złością, jeśli będzie zaangażowany w inne relacje. Osoby z tzw. syndromem DDA mogą mieć poczucie, że dla bliskiej osoby zawsze powinno się mieć czas, bliscy są najważniejsi, w związku z czym należy rezygnować z własnych potrzeb, aby dbać o potrzeby innych. Troskę o własne dobro i zaspokajanie własnych potrzeb mogą traktować jako przejaw egoizmu. Odmawianie może im sprawiać poważną trudność. W związku z tym, gdy partner nie czuje oporów, aby odmówić wspólnego spędzenia czasu, ponieważ inaczej zaplanował sobie dzień, mogą poczuć się nieważni lub zaniedbani.

Wzajemność w bliskim związku

Partnerzy osób z tzw. syndromem DDA nie są w stanie wypełnić deficytu, z którym żyją Dorosłe Dzieci Alkoholików, nie zastąpią im rodziców, których zadaniem było zapewnienie im poczucia bezpieczeństwa oraz wiary w siebie w pierwszych latach życia. Obie osoby w związku zasługują na to, aby traktować ich jak dorosłych, nie jak dzieci. Obie strony potrzebują wsparcia, zrozumienia, troski oraz motywowania do działania. Obie muszą wziąć odpowiedzialność za utrzymanie relacji, aby związek mógł trwać.

Autorką artykułu jest nasza terapeutka- Pani Aneta Gawełek.

Źródło: Świat Problemów 2021, nr 12,10-13